"-Polska to biedny kraj, bogatych ludzi".
Tak zawsze mawiał mój ojciec. Praktycznie, zawsze się zgadzałem z tą opinią.
Jednak, do czasu kiedy sam ukształtowałem po części samodzielnie mój światopogląd, chciałbym wprowadzić małą zmianę co do tego powiedzenia. Bądź przynajmniej ją rozwinąć.
"-Polska to biedny kraj, bogatych ludzi, równo marudzących."
Czy jest to polak bogaty, biedny, zdrowy czy chory, dzietny, samotny, piękny bądź obskurny, mały czy wysoki - zawsze znajdzie powód do marudzenia. Mam szczere podejrzenia, czy w genomie polaczków, nie znajduję się gen, który odpowiada za aktywne lagowanie poczuciu entuzjazmu, bądź blokady, która odcina dopływ krwi do raszującej przez nasze samopoczucie optymizmu.
NIE UMIEMY SIĘ CIESZYĆ.
Ironio!
Wywodzimy się z kraju, który PRZEDE WSZYSTKIM powinien nas nauczyć, ukształtować w poczuciu godności i cieszenia się z tego, czego dokonaliśmy !
Lata walki, nie poddawaniu się okupantom, 1410, Chopin, zwalczanie rusyfikacji, germanizacji, cztery rozbiory Rzeczypospolitej, obalenie komunizmu, przystąpienie do UE, NATO, euro 2012 (lol) - w dalszym kurwa jebanym ciągu polaczki czują się źle. Niedocenieni.
O rzesz wy kurwa niedorozwinięcia.

Sam się wkurwiam na PARADOKSY, które zachodzą w tym kraju z częstotliwością popsutych grzybów po kwaśnym deszczu, ale nauczmy się cieszyć z rzeczy, które posiadamy.
Których dokonali nasi przodkowie. Których jest na pęczki, wystarczy jedynie otworzyć oczy i je zauważyć.
Jesteśmy zdrowi, mamy rodzinę, przyjaciół, kogoś przy boku, nadchodzący weekend, młodość, zdążyć dobiec na ostatnią chwilę do autobusu, nie zaliczając slalomu mordą o beton, z wypłaty którą dostaliśmy przed chwilą na konto, z uber-kaca dnia poprzedniego, z ciepłych promieni słonecznych, z piosenki której szlag czasu nie słyszeliśmy, z znalezienia 10 złotych w starych portkach - to kwestia tylko waszej interpretacji tego co wam sprawia radość.
Bez radości, do końca ocipiemy w tym kraju.
Nauczmy się mówić jak amerykanie - czy tępi czy mądrzy - każdego jednego spotkanego na ulicy, jak się ich zapytamy "how's it going" odpowie
"alls good",
"great",
"its okay!",
"never been better!".
Chuj, że nawet jest im źle, że biedni, że schorowani - mają to tak zakorzenione w głowie, żeby i tak znajdywać dobre strony w życiu. Nazwijcie ich ignorantami, ale wydaje mi się, że jest to o wiele lepsze rozwiązanie niż chodzić jak pusząca się dziwka i ględzić jak jest kurwa źle, tragicznie czy do dupy.
Ręczę wam, jeżeli nie nauczymy się cieszyć z tego co mamy, to ten naród zawsze będzie mieć w kieszeni jeden wielki fakap.
-V,,